Andrzej Haegenbarth — Lapońskie fotografie Andrzeja Szmala

Krainą realną i poniekąd mityczną jest dla bohatera niniejszego tekstu Laponia, znajdująca się na północnych krańcach Szwecji. Fotografik szczególnie upodobał sobie Muddus, który nazywa ojczyzną swej duszy.

Dlaczego piszę akurat o Andrzeju Szmalu? Ponieważ po pierwsze – lubię znajdować i prezentować utalentowanych artystów, nieznanych szerokiej publiczności, którzy ze względu na jakość swojego dorobku jak najbardziej zasługują na popularyzację. A po wtóre – wymieniony fotograf, poeta i śpiewak, choć jest rodowitym poznaniakiem, żyje i tworzy za kołem podbiegunowym już ponad dwadzieścia lat. Przemierzył więc interesujące go miejsca naturalnego krajobrazu „cudem niemal — jak mówi — zachowane przed wszechogarniającym potopem cywilizacji technicznej” we wszystkich porach roku, wzdłuż i wszerz. Wykonał tysiące zdjęć, autonomicznych i do diaporam, prezentowanych z muzyką Mozarta, Pärta, Enyi, Garbarka…oraz napisał wiele wierszy, poetyckich listów i opowiadań. Dobrze więc wie o czym pisze, umie patrzeć, jest interesującą osobowością, dlatego jego prace są czymś więcej niż dokumentacją krajobrazów i rejestracją sytuacji przyrodniczych — mają walory artystyczne; wykraczają poza codzienność.

Pytany dlaczego upodobał sobie nieskalaną przyrodę z północy Szwecji, odpowiada: „Tylko w takich miejscach, arkach porządku natury, odczuwam niekiedy spokój płynący z pogodnej akceptacji otoczenia, radość czytania krajobrazu, gdzie wszystko jest na swoim miejscu, wszystko na niebie i ziemi takie, jakie MA być”. Tam fascynuje go czystość pejzażu, wyrazistość nieba, światło i urzekające zmiany pór roku.  Niewątpliwie brak cywilizacyjnego szumu, naturalne otoczenie, cisza i spokój sprzyjają refleksji a nawet uzdrowieniu duszy. W takim otoczeniu myśli się o sprawach istotnych – o sobie jako istocie ludzkiej, postrzeganiu widzialnego świata i relacjach z Bogiem czy Kosmosem.

Prace Szmala nasycone jego osobowością sytuują się między obiektywnością a subiektywnością; są zapisem bezpośrednim, „chwytają”  krajobrazy w określonym czasie, ale poprzez zawarte w nich emocje i sugestie wywołują u odbiorcy ciągi myślowe trudno wyrażalne środkami językowo-pojęciowymi. Gdy obrazy zyskują transcendentalne odniesienie pierwszoplanowa w początkowym oglądzie natura staje się jedynie pretekstem do snucia własnych refleksji, zależnych od osobistych doświadczeń i wiedzy oglądającego.

Na taki odbiór prac poznańsko-lapońskiego artysty, wykraczający poza powierzchnię zjawisk, moim zdaniem, mają wpływ dwa czynniki. Uduchowiona, poetycka natura artysty sprawiająca, że wybiera dany motyw, o takiej a nie innej porze dnia i roku. Do tego dochodzi punkt widzenia, sposób kadrowania itp. A drugi czynnik wzmacniający pierwszy to antynomia fotografii, którą dobrze opisał Roland Barthes, że jest ona niby wiernym zapisem rzeczywistości a równocześnie nim nie jest. A zatem z jednej strony bezinteresowna obiektywność a z drugiej – zapis konwencji, sposób widzenia świata, moda, decydująca o tym co się wybiera i jak pokazuje.

Akurat w przypadku Szmala najistotniejsze są osobiste upodobania i preferencje. Lubi słoneczne, letnie noce. Ale jego zdaniem najciekawszy jest grudzień.

 Wybiera światło „czasu ciemności”, co pięknie wyraził w „Liście lodowym”, będącym polemiką z „więźniami  elektryczności” i sztuczną jasnością przesłaniającą świat realny. „W imię Waszego światła – pisze poeta — zniszczycie mój świat, świat w którym wśród świetlistej polarnej nocy wciąż stoją stare, milczące, mądre drzewa. Świat nieskalanego piękna śnieżnych pustkowi, które słoneczne czerwcowe noce zamieniają w kwietne ogrody. Bo Wasze światło czyni Was ślepymi na prawdziwe piękno. Bo już prawie nie widzicie rzeczywistości poza jasnymi, płaskimi ekranami, 42-calowymi potiomkinowskimi kulisami na tle których toczy się Wasze, coraz bardziej jałowe w ultrafiolecie, życie”.

W tym miejscu warto wspomnieć, że jego wyrafinowane i sugestywne fotografie są tożsame z jego poglądami i równie naturalne jak życie, które wiedzie wśród natury. Używa aparatu, ostatnio już cyfrowego, ale  bez filtrów i późniejszego — oprócz drobnych retuszów -  przetwarzania w komputerze. Zapytany po co fotografuje? Odpowiedział, że nie czyni tego ani dla kariery, ani dla wystaw, ale dla paru przyjaciół, z którymi jak chlebem, chce się podzielić tym światem.

Oglądając jego prace warto zwrócić uwagę na ewokowany nastrój, subtelne walory świetlno-kolorystyczne,  efekt optyczny halo, a zwłaszcza na zjawisko lustrzanego odbicia realnego świata i nieba. Niezwykły klimat mają na przykład fotogramy artysty, na których zostały przedstawione zimowe krajobrazy z Parku Narodowego Muddus w północnej Szwecji, wykonane za kołem podbiegunowym. Nośna znaczeniowo  wydaje się praca z efektem optycznym halo i grupą drzew na pierwszym planie, rzucających długie cienie. Zarys pierścienia na niebie, poboczne słońca, usytuowanie drzew i niesamowity nastrój przywodzą na myśl Golgotę z ukrzyżowanym na niej Chrystusem w otoczeniu dwóch łotrów.

Niezwykle fascynujące są również magiczne obrazy z odbitym niebem, w których fikcja przeważa nad realnością. Aktywizują one wyobraźnię, skłaniając widza do snucia fantastycznych opowieści m.in. o kamiennych ptakach przemierzających niebiosa. Oprócz  walorów poetyckich prace artysty mają również odniesienia filozoficzne, przykładowo „lustrzane” skłaniają do rozmyślań o dwoistości, rozdwojeniu, tezie i antytezie.

Generalnie trzeba powiedzieć, że pejzaże Szmala, będące zapisem świata północy Europy, odwołują się do elementarnych, archetypicznych potrzeb człowieka, budzą marzenia, odpowiadają na potrzebę ładu i piękna, dotykają czułych strun i głębokich pokładów emocji. Pomagają wznieść się ponad codzienność.

                                                                                                                                                              Andrzej Haegenbarth

Andrzej Szmal, ur. 1957 w Poznaniu, biolog, absolwent UAM. Poeta, śpiewak, fotograf. Od ćwierćwiecza zafascynowany Laponią – jej lasami, bagnami, górami, ludźmi. Przebywając tam, za kołem podbiegunowym, we wszystkich porach roku, pisze, fotografuje, żyje… Zainteresowania muzyczne i fotograficzne łączy w formie diaporamy (III miejsce na Biennale Fotografii Górskiej, Jelenia Góra 1986). Współpracuje z Galerią Renes w Poznaniu. Miał kilka wystaw indywidualnych, największą w Galerii Zak, w Poznaniu w 2006 roku. Od roku 2007, corocznie, organizuje wystawę i prezentuje swoje diaporamy w Församlingshemme, Jokkmokk (Szwecja), w ramach największego w pn. Skandynawii jarmarku zimowego.

Mieszka na północy Szwecji, głównie w Porjus w gminie Jokkmokk.

Dodaj komentarz